Chyba każdy z nas poczuł w dzieciństwie na sobie piekąco-swędzące ślady po pokrzywie, zarówno od pokrzywy zwyczajnej jak i jej siostry żegawki. Tylko jasnota była i jest nieszkodliwa :-).

Dziś chciałabym wymazać z Waszej pamięci te złe wspomnienia i zastąpić je dobrymi wspomnieniami. Gdyż pokrzywa to cenny surowiec farmaceutyczny i zielarski, świetnie się też sprawdza w kuchni. W lecznictwie wykorzystywane są zarówno ziele, liście oraz korzeń. Pokrzywa zawiera związki, które działają moczopędnie, ponadto spożywanie pokrzywy obniża poziom cukru oraz stymuluje odporność organizmu.

W liściach obecne są znaczne ilości witaminy C, poza tym garbniki oraz 19% soli mineralnych, w tym szczególnie dużo potasu, wapnia, żelaza oraz fosforu. Liście pokrzywy zawierają poza tym witaminę K, B2, kwas krzemowy i pantotenowy. We włoskach parzących znajduje się związek bliski kwasom żywicznym, acetylocholina, histamina, serotonina i śladowe ilości kwasu mrówkowego. Suszone pędy pokrzyw zawierają 20,8% białek, 2,5% tłuszczów, 18% celulozy i kilkanaście procent soli mineralnych.

Jednym z medycznych zastosowań pokrzywy jest drażnienie nią skóry. Działanie to wykorzystuje się w leczeniu dolegliwości reumatycznych i neurologicznych. Pokrzywa to także cenny produkt w naszej diecie. Młode listki oraz łodygi zbierane wiosną przed kwitnieniem mogą być wykorzystane do sosów, zup, placuszków oraz omletów. A makaron z pokrzywą przygotowaną jak szpinak (z masłem i czosnkiem) jest po prostu świetny w smaku!