Zima w ogrodzie, czy ogród w zimie? O ile dziesięć i więcej lat temu, nie miałem takich pytań, to od kilku lat, biorąc pod uwagę anomalie pogody, coraz bardziej skłaniam się ku drugiej wersji.

Dawniej, gdy śnieg przysypał świat białym i grubym puchem jeszcze w grudniu, to aż do kwietnia królowała zima. Ogród przez kilka miesięcy był niezauważalny i jakby nie istniał, bo zasypany grubą pierzyną śniegu, spał. Śniegu było na tyle dużo, że nikt nie odważył się, by wędrować po ogrodzie brnąc po kolana, bo i po co?

W tym roku, pod koniec stycznia spadło trochę śniegu i zaraz wszyscy przypomnieli, że mamy zimę. Śnieg jednak nie zdominował ogrodu. Czysty i puszysty jednak nadał sporo uroku drzewom i krzewom, a także podkreślił ich sylwetki. Kilkanaście centymetrów pokrywy śnieżnej, w niczym nie przeszkadza, by podejść bliżej i przyjrzeć się jak drzemie ogród. Na co grubszych gałązkach, ciężki śnieg zalega tworząc swój oddzielny element ozdobny. Na gałązkach cieńszych i wiotkich, śnieg przygina je do ziemi jednocześnie niemal w całości zakrywając resztki kolorów roślin. Rośliny się nie bronią, lecz potulnie poddają ciężarowi białego puchu. Wszystko to zamienia kolorowy i zielony latem ogród w białą i senną krainę spokoju. Kiedy się przyjrzymy bliżej, to faktycznie, nie znajdziemy żadnej żywej istoty. Nie ma natrętnych much czy komarów, nie ma także kurzu. Jest za to czyściutkie, rześkie i natleniające powietrze, którego aż się chce czerpać więcej i więcej.

Jeśli dzień jest pochmurny, to senność w ogrodzie jest niczym nie zakłócona i udziela nam się jak narkotyk. Jeśli jednak świeci słońce, to mimo iż jego promyki jeszcze nie grzeją, to ogród nabiera innego blasku. Biały śnieg jest jeszcze bardziej biały, aż zmusza nas do zmrużenia oczu, zaś spod czapek śniegu rośliny pokazują swoje piękno - zatrzymane jesienią. Zimozielone świerki, cisy i jodły pokazują, że ich zieleń nadal trwa, choć wyraźnie ciemniejsza. Miodowe gałązki wierzby mandżurskiej, są nawet bardziej miodowe na tle śniegu niż latem na tle zielonych liści. Tylko tuje, jakby wołały, że im zima nie straszna, bo pomiędzy białymi płatami śniegu, śmiało wychylają się nie tylko zielone, ale i wielokolorowe ich pędy. W miejscach, gdzie słońce bardziej operując topi śnieg widać, iż kolorowe pędy tui tylko czekają, aż nadejdzie wiosna i one pierwsze ruszą do nowej wegetacji.

Właśnie, coraz częściej pojawiające się promienie słońca ślą nam przesłanie, by jeszcze trochę poczekać, by się nie smucić, bo lada tydzień śniegi się stopią i nadejdzie wiosna. Szczerze mówiąc, to nic chyba tak nie uspokaja, jak powolna wędrówka po zaśnieżonym ogrodzie - mając na sobie ciepłe obuwie, czapkę i okrycie. Świeże i rześkie powietrze, tlen i absolutna cisza w ogrodzie czynią relaks niezastąpionym. Żadna inna pora roku nie tworzy takich warunków do oderwania się od nerwowej codzienności. Cóż bardziej przyjemnego, jak po mroźnej wędrówce w ogrodzie, siąść do filiżanki gorącej herbaty czy kieliszka nalewki w domu? Doprawdy nic. To jest trzeci wymiar ogrodu zimą.

Kiedy śniegi się stopią i biel zniknie z otoczenia, ogród staje się szary i ponury. Zima nie ma już uroku i się nudzi. Zostaje tylko czekać na pierwsze cieplejsze promyki słońca - zwiastujące wiosnę.

Jerzy Zembrowski