Kiedyś miałem przekonanie, że blues to gatunek muzyczny, który się już nie rozwija i stał się muzycznym reliktem. Oczywiście, byłem w błędzie. Wszystkie gatunki muzyki ewoluują. Jedne szybciej, inne wolniej.

Niektóre zaś pojawiają się na bardzo krótko, na tyle, że nie mają okazji nawet ewoluować, to wyjątki.

Z ewolucją bluesa jest nieco inaczej, bo o ile instrumentarium jest silnie związane z epoką, w której są wykonywane utwory, oraz smakiem wykonawcy, to życiowa tematyka w tekstach, harmonie i melodie pozostają niemal niezmienne. To właśnie dlatego blues ewoluuje wolno. Jednak cały czas powstają nowe utwory i mimo owych podobieństw są zupełnie nowymi utworami. Z drugiej strony ma to jedną wielką zaletę: otóż wybierając się na koncert bluesowy, zawsze mamy gwarancję co do klimatu muzyki, w której będziemy się zatapiać.

Powiedzieć, że Eric Clapton jest muzykiem bluesowym, jest zbyt płytkie. Trudno nawet sobie wyobrazić ogrom wpływu Erica na bluesa na całym świecie. Wszędzie tam, gdzie gra się bluesa, gra się utwory Claptona, czy zatem mogę zaryzykować konkluzję, że Eric Clapton to właśnie Blues...?

Dziś zatapiamy się w jakże wspaniałej muzyce z nowego albumu, który Eric nagrał wspólnie z producentem Glynem Johnsem, o wymownym tytule "I still do".

[youtube url="https://www.youtube.com/watch?v=1PE3QPeh110"]

pat